Opublikowany przez: monika.g 2016-01-18 16:20:33
Mieć w domu trzylatka, to bardzo miłe doświadczenie, choć miewa on swoje humorki. Mimo wszystko jest to dość pogodny etap w rozwoju. Dla takiego malucha świat jest miejscem gdzie powinno się koniecznie zaznaczyć swoją obecność. I zaznacza ją z całych sił, co może czasem wyglądać tak, jakbyś mieszkała z totalnym egoistą. Teraz właśnie zaczyna używać na potęgę słów związanych z własną osobą np. „ja”, „moje”, „mnie” itd. Tak, używa ich w nadmiarze, ale to dlatego, że chce zaznaczyć swoje istnienie w otoczeniu, że jest jego autonomiczną częścią. Może się zdarzyć, że jeśli uzna, że nie za bardzo jesteś tym zaznaczaniem zainteresowana, przerodzi się to w lekki bunt na pokładzie. Coś w stylu buntu dwulatka, tylko tym razem łatwiej nad tym zapanować. Po prostu zwracaj uwagę na dziecko i dawaj nowe (takie bardziej dorosłe) wyzwania. Bo trzylatek właśnie takich nowych wyzwań oczekuje. I oczywiście jednym z nich jest rozpoczęcie przygody z przedszkolem.
Nie ma się co oszukiwać, to może być dla ciebie, dziecka i ogólnie rodziny, dość trudny czas. Podkreślam – może, ale nie musi. W każdym razie adaptacja to moment, w którym walczący o dorosłość trzylatek nagle odkrywa, że świat nie zawsze jest miejscem przyjaznym i czekającym na niego z otwartymi ramionami. Taka wiadomość może się wiązać z utratą poczucia bezpieczeństwa. W takich wypadkach oczywiście najlepiej byłoby schować się w ramionach mamy. Ale jak to zrobić, skoro jest się „już dorosłym” (prawie) przedszkolakiem?
Problem polega na tym, że trzylatek nie potrafi jeszcze dokładnie nazwać swoich emocji. Nie pozostaje mu zatem nic innego jak szukać innych sposobów na przyciągnięcie uwagi. A pole do popisu w tym zakresie ma spore. Możesz wtedy zaobserwować u pociechy: częstszy płacz, zaniepokojenie, wycofania lub wręcz agresję w stosunku do rodziców, rówieśników... nawet ukochanego (Bogu ducha winnego) zwierzaka domowego. Nie, no krzywdy pewnie mu nie zrobi, ale dokuczyć to raczej na pewno dokuczy.
Co jeszcze warto wiedzieć o trzylatku? Niewątpliwie cechą charakteryzującą jego zachowanie bywa też zazdrość. I to praktycznie o wszystko co „moje”. I tutaj zataczamy koło, bo ma ona wiele wspólnego ze wspomnianym wcześniej skupieniem na sobie. Miej to na względzie oczekując, że pociecha z radością będzie się dzielić zabawkami z rówieśnikami w piaskownicy, na placu zabaw czy wreszcie (jak już tam dotrze) także w przedszkolu. Wojna o MOJĄ zabawkę jest jedną z głównych przyczyn konfliktów między rówieśnikami. Taka naturalna kolej rzeczy, z którą rodzice próbują na siłę walczyć. Elementem zaznaczania autonomii trzylatka jest pokazanie światu, że moje zabawki są moje. Kiedy więc wkraczasz i pełna empatii mówisz: „Oddaj Jasiowi swoją łopatkę”, to tak naprawdę mocno maluchowi podpadasz.
Bo trzylatek żyje chwilą. Ważne jest tylko tu i teraz. Zatem z trudem przychodzi mu odraczanie pragnień. To znaczy, że jeśli w tej chwili bawi się łopatką, to tylko taka rzeczywistość dla niego istnieje. Jeśli mówisz do niego, że będzie się nią mógł pobawić za jakieś 15 minut, to równie dobrze możesz mu mówić o najnowszych ustaleniach rządu dotyczących reformy oświaty. Będzie tak samo wiele rozumiał i tak samo będzie zainteresowany. I jego niechęć do dzielenia się nie wynika (najczęściej) z rozpieszczenia, złośliwości, zmęczenia, jedynactwa (przez niektórych uważanego za rodzaj choroby). Taka jest naturalna potrzeba i już. Akceptujemy.
Czy zatem jest sens, żeby uczyć trzylatka odraczania pragnień? No jest, bo przecież w przedszkolu zdarzy się wiele takich sytuacji, kiedy jednak będzie musiał (choć na chwilę) z czegoś zrezygnować. Jak to zrobić, żeby wiedział o co chodzi? Po pierwsze mówić językiem dla niego zrozumiałym. Trzylatek przecież nie ma pojęcia ile to jest 15 minut. Łatwiej mu to wytłumaczysz mówiąc: „Chodź, teraz przez chwilę pobudujemy babki foremkami, a jak skończymy to Jaś odda ci łopatkę”. Określaj czas plastycznie, elementami rzeczywistości dziecka, które zna np. krótko to bajka o Kreciku, a długo to jazda samochodem do babci itd.
Ta plastyczność w rozmawianiu z trzylatkiem jest niezmiernie ważna. W tym wieku dziecko jeszcze bardzo mocno wiąże słowa z widzianymi przedmiotami. Czasem więc słyszy wyraz, ale nie do końca kojarzy, co masz na myśli. Bardzo pomocne są obrazki, dźwięki, elementy pomagające w tym kojarzeniu. I takie „nieogarnięcie komunikacyjne” jest też zupełnie normalne. Możesz do dziecka powiedzieć: leżak, materac, karimata (w kontekście leżakowania w przedszkolu) i maluch kompletnie nie pojmie, co takiego trzeba tam będzie robić. A jak pokażesz mu nadmuchiwany materac, karimatę czy leżaczek przedszkolny, to od razu zrozumie, że chodzi ci o rodzaj łóżka. Poszerzanie słownika to bardzo ważny element adaptacji przedszkolnej. Im mniej słów dziecko zna i używa, tym trudniej mu się porozumieć z otoczeniem, tak po prostu.
Żeby pomóc w rozbudowywaniu słownika i lepszej komunikacji, baw się z dzieckiem w zabawy związane są z prostymi skojarzeniami np. przeciwieństwa, podobieństwa. Charakterystyczną cechą myślenia twojego trzylatka jest też fantazjowanie na różne tematy. Takie zabawy również pomagają budować wyobraźnię, słownictwo i sposób postrzegania świata np. opowiadajcie bajkę o Czerwonym Kapturku, w której nagle pojawia się Królewna Śnieżka. I co dalej?
Autor: Anna Jankowska, pedagog, autorka książek dla rodziców i nauczycieli. Prowadzi również blog: Tylko dla Mam>>
Bibliografia:
Anna Jankowska, Jak wychować przedszkolaka, Wydawnictwo Dragon, 2009.
Anna Jankowska, Trudne tematy dla mamy i taty, Zielona Sowa, 2010.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Patrycja Sobolewska 2016.01.26 16:27
na pewno ten artykuł bardzo nam sie przyda :)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.